niedziela, 6 grudnia 2015

Prolog

Prolog
W dużym domu na ulicy Green Park 7 mieszkała szóstka czarodziei. Średniej wysokości około dwudziestoletnia kobieta o ogniście rudych włosach i jasnozielonych oczach, jej orzechowooki mąż o kruczoczarnych, rozczochranych włosach z okrągłymi okularami na oczach. Pozostałymi mieszkańcami były ich roczne dzieci: Samantha, Nicol, Jack i Harry. Rudowłosa kobieta, o imieniu Lily, starała się przekonać Jacka i Harry’ego do zejścia z mioteł, a jej mąż, James zabawiał córki kolorowymi bańkami, powystrzelanymi z różdżki.
Wydawało się, że nic nie może zakłócić spokoju rodziny, ale jednak… Nagle, w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. James natychmiast wziął z sofy różdżkę, Lily swoją wyjęła z kieszeni. Dziewczynki natychmiast straciły zainteresowanie bańkami i spojrzały się na rodziców. Chłopcy po wylądowaniu zrobili to samo. James wyczarował dla Lily nosidełko dla czworaczków i kazał jej uciekać z dziećmi. Przestraszona posłuchała polecenia, a on zmienił koszyk w świstoklik.
– Aktywuje się, gdy go dotknę lub, gdy zginę – powiedział poważnie James i zbiegł ze schodów i podążył do przedpokoju z wyciągniętą różdżką.
Otworzył drzwi, a przed nimi pojawiły się cztery postacie w pelerynach. Zrzuciły kaptury, a Potter’owi ukazały się ich twarze. Pierwszą rozpoznał bez trudu. Kuzynka jego najlepszego przyjaciela chodziła z nimi do szkoły. Syriusz w przeciwieństwie do reszty rodziny nie miał nic do mugoli i czarodziei z ich rodzin. Jego brat Regulus zbuntował się półtora roku temu kradnąc horkruksa i żeniąc się z dziewczyną której ojciec był szlamą, a matka półkrwi. Rodzice go jednak nie wydziedziczyli, bo skłamał, że oboje z jej rodziców są półkrwi. Od tego czasu jednak stosunki między braćmi się polepszyły.
Koło niej stał były Ślizgon z roku Jamesa i Lily, Martin Avery. Mężczyzna przeszywał go swoim wzrokiem szarych oczu z pod brązowej grzywki. Koło niego stał Lucjusz Malfoy z ironicznym uśmiechem i pośrodku On… Voldemort. Gadzina, która zabiła Charlusa i Gabrielle Potter’ów, rodziców Jamesa. Patrzył na niego swoimi czerwonymi oczami, które w połączeniu z białą cerą Tomusia nadawały Tyłkogłowemu wygląd wampira.
James nawet się nie zastanawiał. Wzniósł najsilniejszą tarczę jaką znał. Tą która nie pozwalała nikomu i niczemu przez siebie przechodzić. Broniła nawet przed Avadą Kedavrą, zaklęciem śmierci. Niestety działała tylko pięć minut więc szybko pobiegł na górę do pokoju Lily. W ostatniej chwili zobaczył, jak Avery ciska za nim Avadą, która odbiła się od tarczy i poleciała w stronę niespodziewającego się tego Riddla. Zobaczył Cruciatusa od Lucjusza, który trafił w Averego. Widocznie jednak taki cel był zamierzony, ale kruczowłosy się nad tym nie zastanawiał. Biegł już do Lily i dotknął koszyka dziecka. Razem z dziećmi się teleportowali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz